poniedziałek, 21 maja 2012

Romek Miauczyński: WEJŚCIE SMOKA... to jest, KOTA

Proszę Państwa, oto Romek. Romek = kot. A kot jaki jest, każdy widzi: syberyjski. Bezwstydnie długowłosy, nieprzyzwoicie puszysty. Ów obecnie trzymiesięczny futrzak mieszka z nami od ostatniej soboty, kiedy to przywieźliśmy go od przemiłej Pani Agnieszki z hodowli Aryskotracja ulokowanej w Karsku nieopodal Barlinka.

Siemaneczko ziomeczki! To ja, Romek, King i Kaiser.
Romek to, oczywiście, pseudonim artystyczny. Imię nadane mu na chrzcie w hodowli to Eragon (w skrócie Ernie).
Skąd w takim razie Romek?
Całkowicie odcinamy się od zupełnie nieuprawnionych pogłosek, jakoby imię naszego kota miało pochodzić od kryptonimu tzw. "człowieka zwanego koniem", którego nazwisko w wolnym polskawo-angielskawym tłumaczeniu brzmi "Rzymski of These Games". Kategorycznie oświadczamy, że nasz kot w politykę nie wszedł, nie wchodzi i nie wejdzie. O!
Dlaczego Romek? Po prostu. Fajnie brzmi - a poza tym czy on nie wygląda na takiego Romka...?

A tutaj z mamą ver. 2.0 w Barlinku - cierpię za milijony

Na naszym blogu będziemy śledzić - mamy nadzieję, że i z Wami - dalsze losy Romka Miauczyńskiego. Mamy nadzieję, że wpisów uzbiera się przynajmniej tyle, ile odcinków miało 10 pierwszych sezonów "Mody na sukces" (później większość z nas przestaje je liczyć, oddając się różnym ciekawszym i bardziej konstruktywnym zajęciom, jak na przykład udział w mistrzostwach świata w piciu piwa nosem czy też bicie rekordu Guinessa w biegu na rzęsach dookoła Polski). A jako że Romek dopiero poznaje otaczający go świat, mogą dziać się tu BARDZO ciekawe rzeczy.

Ave Romek! Morituri te salutant!

No, ja myślę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz